Kształt nart – dzioby cz.2

Dzisiaj kolejny wpis z serii „kształt nart”. Tym razem powiemy sobie o wpływie nart freeride’owych na budowę dziobów.

Dawniej przepis na narty do jazdy poza trasami był prosty – dodać trochę szerokości, nie za dużo taliowania i proszę – mamy narty do jazdy w puchu! Niestety – w rzeczywistości nie było aż tak komfortowo. Puch nie dawał odpowiednio dużo oporu, przez co tradycyjny camber („hol”) narty sprawiał problem – deski były naturalnie wygięte „w dół”, więc tak też ciągnęły narciarza. Dziób wygięty do góry owszem, pomagał, aczkolwiek niewystarczająco. Stosowano więc mniejszą sztywność nart, co z kolei powodowało pogorszenie ich właściwości na trasach oraz zmniejszało precyzję.

Aby temu zapobiec, już na początku wieku zaczęto eksperymentować z nartami przeznaczonymi do puchu, które nie posiadały tradycyjnego wygięcia – takim dość ekstremalnym przypadkiem był Volant Spatula z roku 2001, który dodatkowo posiadał odwrócone taliowanie. Zastosowano w nich tzw. pełny rocker, czyli na całej długości te narty były podgięte do góry zamiast w dół. Nadawały się jednak one jedynie do puchu, co spowodowało, że rocker nie był brany na poważnie jako coś, co można użyć w „normalnych” nartach. Dopiero z czasem zaczęły powstawać kolejne narty free, już z bardziej tradycyjnym taliowaniem, w których używano całkowitego, lub też częściowego rockera (tj. środkowy odcinek narty był płaski, albo miał nawet camber). Kiedy okazało się, że w miarę przyzwoicie radzą sobie na przygotowanych trasach, kilka firm zaczęło „badać teren” – m.in. Rossignol wypuścił w roku 2010 serię Alias, natomiast K2 w tym samym roku poszło na całość i przestawiło praktycznie całą kolekcję na modele z rockerem.

Od tego czasu stosowanie rockera nawet w nartach przeznaczonych na trasę stawało się coraz bardziej powszechne. Do tego stopnia, że obecnie zdarza się to nawet w zawodniczych modelach slalomowych! Dlaczego zatem to działa?

Zgodnie z opisami producentów, cała sztuczka polega na tym, że narty ustawione płasko przylegają na mniejszym odcinku – dzięki czemu można je łatwiej obrócić. Postawione na krawędzie natomiast – zaczynają dotykać śniegu również podwieszonym odcinkiem, zwiększając aktywną krawędź narty. Jednocześnie – odcinek rockera jest już wygięty w odpowiednią stronę.

Zobaczmy od strony technicznej, co powoduje zastosowanie rockera w narcie – otóż przesuwa ono miejsce podgięcia narty dalej od dziobów. Brzmi znajomo? Właściwie rocker „trasowy” jest rozwinięciem nowoczesnej konstrukcji dziobów nart carvingowych, o którym pisałem w poprzednim artykule! W większości obecnych modeli można jeszcze rozróżnić odcinek podgięcia rockera od odcinka podgięcia dziobu przez to, że rocker jest podgięty delikatnie, natomiast sam dziób jest podgięty znacznie mocniej:

Zielona linia: początek rockera; Zielona przerywana: początek podgięcia dziobów; Czerwona linia: najszersze miejsce

Dodatkowo na odcinku rockera zwykle jest jeszcze normalny rdzeń narty, natomiast sam dziób jest tradycyjnie usztywniony odpowiednią wkładką.

Niektórzy producenci jednak postanowili połączyć dziób z rockerem tworząc coś w rodzaju wydłużonych dziobów – najczęściej można to spotkać w nartach do jazdy poza trasami. Ekstrapolując nasz poprzedni diagram uzyskalibyśmy coś następującego:

long-tip

Zielona linia: początek podgięcia; Czerwona linia: najszersze miejsce

Jak się jednak okazuje, praktycznie nikt nie produkuje nart o takim kształcie. Najprawdopodobniej jest to spowodowane tym, iż nie sprawdzałyby się one najlepiej w miękkim śniegu. Stosowane rozwiązania wyglądają raczej tak, że najszersze miejsce narty nie jest właściwie punktem, ale odcinkiem – przez co dzioby przypominają kształtem nieco łopatę (tak mają m.in. Scotty The Ski):

square-tip

Zielona linia: początek podgięcia dziobów; Czerwony prostokąt: najszerszy obszar

Scott-The-Ski-tips

Przykład: Scott The Ski

 

Dzięki takiej konstrukcji narty mają bardzo dobrą wyporność w puchu, nie szarpią zbytnio dzięki temu, że fragmenty dziobu nie wystają szczególnie na boki, jak w poprzednim, teoretycznym rozwiązaniu. Jednocześnie sprawują się bardzo dobrze na trasach, nawet tych rozjeżdżonych, ponieważ taki profil pomaga pokonywać nierówności bez wybijania narty ze skrętu.

Niektórzy konstruktorzy poszli nawet dalej i zaczęli konstruować narty o długim, ale zwężającym się dziobie:

Zielona linia: początek podgięcia; Czerwona linia: najszersze miejsce

Black Diamond Verdict

Przykład: Black Diamond Verdict

 

Można wyróżnić dwa podejścia – pierwsze, takie gdzie dzioby zwężają się do punktu, tak jak np. w serii Stockli Y albo Salomon BBR, lub takie, gdzie można jeszcze wyróżnić jeden punkt taliowania przed samym zakończeniem – tak zwane pięciopunktowe taliowanie, tak jak np. Dynastar Powertrack i Cham, Armada JJ (i kilka innych), Rossignol 7Series. Generalnie tego typu konstrukcja działa lepiej w miękkim śniegu, kiedy może się „uruchomić” potężny, odstający na twardej trasie, dziób. Takie podejście umożliwia skonstruowanie wielkich nart freeride, których dzioby i piętki na twardej trasie nie dotykają śniegu, sprawiając wrażenie jazdy na krótszej, zwinniejszej narcie. Jednocześnie w puchu mamy już do dyspozycji pełną długość narty, która zapewnia odpowiednią wyporność. Wadą takiego rozwiązania jest bardzo duży „wiszący” fragment narty podczas jazdy po trasach.

W ten sposób dotarliśmy do końca wpisów o dziobach. W kolejnej części zajmę się już kwestią nieco bardziej typową – to jest taliowaniem nart.